Ostatnio (piątek 28 marca) podciągnęliśmy eksplorację sztolni o około xxxm. Po pokonaniu problemu "błotnych łaźni" (nie będę zdradzał jak bo to specyficzny patent a miejsce to zatrzymywało eksploracje przez 3 lata), które się ciągną jakieś xxxm sztolnia zmienia swój charakter. Nagle na spągu pojawia się ponor i woda znika. Ja byłem trochę w szoku bo walczyłem w błocie tyle razy a tu nagle pustynia. Są ślady ze płynęła tędy woda ale musiało to być dawno bo na spągu pojawiają się już stalagmity. Następnym odcinkiem jest obmurówka ceglana gdzie jest dość wąsko. Idzie się na czworaka i wrażenie jest dość przytłaczające jednak chęć eksploracji pcha dalej. Na tym odcinku natrafiamy na boczny korytarz w którym znajdujemy artefakty z przeszłości w postaci narzędzi. Po wyjściu z ceglanej obudowy wchodzimy do kutej sztolni gdzie na pewnym odcinku (około xxm) ściany, strop i nacieki są pokryte wykwitami gipsowymi. Wyobraźcie sobie stalaktyt pokryty kryształami których długość wynosi nawet 5 cm. Stąd też korytarz bajkowy. Atakujemy dalej i wchodzimy do korytarza poprzecznego znacznych rozmiarów. Korytarz ten łączy obie nitki sztolni które w tym miejscu są oddalone od siebie o jakieś 8m. Znajdujemy drewnianą tabliczkę z gotyckim napisem "Nach" wiele narzędzi (coś jakby szpadel zgięty pod kątem 90 stopni takie motyki), jakichś metalowych rur, jedną "miskę" do transportu urobku. Widać wychodnie węgla pokaźnych rozmiarów. W tym miejscu w trakcie powrotu usłyszeliśmy szum wody, gdzieś za ścianą woda pędzi z hukiem. Jest wielce prawdopodobne ze jest tam gdzieś jakaś pochylnia która zbiera też wodę ze sztolni i stąd taka zmiana w samej sztolni. Spąg w niektórych miejscach wygląda jak na pustyni, ma takie duże pęknięcia.
W tym miejscu pozostawiamy na chwilę „naszą” nitkę sztolni i wchodzimy do drugiej. Po około xxm natrafiamy na obmurówkę która jest przegrodzona kratami z nacieków, kilka stalaktytów metrowej długości z domieszkami związków żelaza pięknie wyszła na zdjęciach w rudobrązowym odcieniu. Wracamy do połączenia i wchodzimy w naszą część sztolni, idziemy dalej. Na spągu iście księżycowy klimat, niewielkie stalagmity w rudych odcieniach, w miejscu gdzie nie ma kalcytu na spągu widać dziwną formę pleśni która wygląda jak arterie lub żyły dość pokaźnych rozmiarów. Idziemy dalej, jedno przewężenie z cegieł, kawałek kutej sztolni, znowu obmurówka, kuta sztolnia poszerzenie i ...chlup . Znowu woda ale tym razem z wierzchu pokryta warstewką kalcytu a pod kalcytem krystaliczna woda, więc nie to co poprzednio, muł i błoto. Chwila odpoczynku.....sprawdzenie czasu...i decyzja o powrocie ponieważ przejście zajęło nam 3 godziny. I tylko dlatego nie wyszliśmy na powierzchnię w Chorzowie hehe .
W sztolni podczas powrotu przez błotne łaźnie zauważyłem ciekawe złudzenie optyczne. Ponieważ muł jest całkowicie czarny, to w miejscach gdzie pokrywa go niewielka ilość wody zachowuje się jak idealne lustro, jeśli się poświeci przed sobą na strop i ściany silnym światłem to odbija się to wszystko w lustrze i sprawia wrażenie z e znajdujemy się w jakby okrągłym kutym korytarzu zawieszeni w jego połowie. Zjawisko to jest bardzo realistyczne
Eksploracja udana, z informacji technicznych, tlen na poziomie 20,7 w części końcowej i CO2 na poziomie 0,2 do 0,3%. Z nacieków, stalaktyty pokaźnych rozmiarów (nie makarony), stalagmity, stalagnaty, pola ryżowe, kilka perełek, heliktyty, wykwity gipsowe, dużo polew i draperii. Z fauny, skorki, jakieś małe żuczki, i takie białe jakby małe mrówki, nie wiem co to ale żyje w błocie hehe. Brak większych zwierzaków ale na spągu są ślady szczurów. Zresztą w poprzednich latach kilkakrotnie szliśmy za szczurem.
PS. Skopiowałem swoją wypowiedz z innego forum