Oto ten tekst o wypadku tych studentów w sztolni w Szklarach
http://www.euroglas.ng.pl/archiwum.php? ... &numer=400)
Przed 11. laty wpadł do tej samej studni - Z trudem ocalony
Swoisty koszmar przeżył 40-letni mężczyzna, który wpadł do 20-metrowej studni w nieczynnej kopalni niklu. Na pomoc ruszyli ratownicy z GOPR-u, straży pożarnej i grupy wysokościowej, którzy przez kilka godzin walczyli o życie poszkodowanego. I udało się.
O poniższej historii nie można mówić w oderwaniu od tej, jaka miała miejsce w szklarskiej studni przed 11. laty. W 1994 r. dwóch młodych ludzi wpadło do tegoż samego wyrobiska i przebywało tam 21 dni. Po długich poszukiwaniach zorientowano się, że właśnie tam są. Wówczas skrajnie wyczerpanych uratowano. - By do nich dotrzeć musieliśmy odkopywać deptak, który wówczas na domiar złego się zawalił – wspomina Dariusz Buła, komendant powiatowy Państwowej Straży Pożarnej, który teraz też uczestniczył w akcji ratunkowej. Właśnie jeden z tych mężczyzn w czwartek, 25 sierpnia, postanowił po raz kolejny spenetrować owe wyrobisko. Z niewyjaśnionych jeszcze przyczyn i teraz wpadł do środka, tym razem równie nieszczęśliwie. Na ratunek pospieszył mu obecny z nim syn, który wezwał pomoc.
- Do poszkodowanego dotarł strażak, który zabezpieczył mężczyznę medycznie, także termicznie, gdyż na dnie panuje niska temperatura. Miał on uszkodzoną lewą nogę i biodro, usztywniono mu kręgosłup – opowiada komendant. Akcja trwała kilka godzin. Poszkodowany wpadł do wyrobiska około godz. 17.10, ratownicy wyciągnęli go o g. 20.46.
– Sam transport poszkodowanego w noszach kubełkowych trwał 45 min. Był to swoisty majstersztyk w wykonaniu ratowników - studnia ma szerokość 2-2,5 m, a nosze kubełkowe także powyżej 2 m. Zaznaczyć należy, iż rannego nie można było transportować w pozycji pionowej – podkreśla komendant. W akcji ratunkowej udział wzięło 35 osób.
Na terenie byłej kopalni takich wyrobisk jest mnóstwo. Istnieje duże prawdopodobieństwo, iż ktoś gdzieś kiedyś wpadł i nie miał tyle szczęścia, co opisywany mężczyzna. A te tereny odwiedza mnóstwo osób - część dla podniesienia poziomu adrenaliny, część w poszukiwaniu kamieni półszlachetnych, np. chyzoprazów. Zastanawia, dlaczego ten teren jest niezabezpieczony. Jak się dowiedzieliśmy - administratorem jest Starostwo Powiatowe, a zarządcą - Wojewoda.