Strona 1 z 1

Najtragiczniejsze katastrofy górnicze na terenach Polski

PostWysłany: 15 Lis 2007, 21:30
przez geolog

PostWysłany: 18 Lis 2007, 18:47
przez kopalnia
waro wspomnieć o sosnowiecki renardzie 200 osób zgineło

PostWysłany: 18 Lis 2007, 20:13
przez admin
no i o Ludmile...

PostWysłany: 27 Lis 2007, 23:57
przez Radkoww
Dziś był na TVNie pilot serialu o Katastrofach Górniczych. Było o tąpnięciu na Wirku w 95 roku. W którejś części ma chyba być o Niwce.

PostWysłany: 28 Lis 2007, 20:34
przez Sławek
Mialem kilkakrotnie obowiązek sporządzania szkiców powypadkowych w Kopalni Porabką - Klimontów ( w tym był wypadek zbiorowy w ścianie, po silnym tąpnięciu i ogarniętej częściowo zawałem ). Są to wrażenia wstrząsające i wtedy realnie można sobie uzmysłowić jaką potężną siłą jest natura.

PostWysłany: 28 Lis 2007, 20:41
przez admin
Sławek napisał(a):Mialem kilkakrotnie obowiązek sporządzania szkiców powypadkowych w Kopalni Porabką - Klimontów ( w tym był wypadek zbiorowy w ścianie, po silnym tąpnięciu i ogarniętej częściowo zawałem ). Są to wrażenia wstrząsające i wtedy realnie można sobie uzmysłowić jaką potężną siłą jest natura.

w jakich latach miały miejsce te wypadki? na jakich poziomach?

PostWysłany: 28 Lis 2007, 20:52
przez Sławek
Na poziomie 470 m, koniec lat osiemdziesiątych i początek dziewięćdziesiątych ( tąpnięcie na ścianie chyba 1994/5 rok ).

PostWysłany: 29 Lis 2007, 12:34
przez admin
Sławek napisał(a):Na poziomie 470 m, koniec lat osiemdziesiątych i początek dziewięćdziesiątych ( tąpnięcie na ścianie chyba 1994/5 rok ).


Sławku, a czy nie pomyliłeś się z datą?
w 1995 r. na Klimontowie nie było już chyba czynnego szybu
czy można się było wtedy dostać na Klimontów zjeżdżająć szybami na Porąbce?

PostWysłany: 29 Lis 2007, 14:39
przez Sławek
W moim zapisku nie ma błędu, wypadek miał miejsce na Ruchu I ( Porąbka ) Kopalni Porąbka - Klimontów. Nazwa kopalni pomimo likwidacji Ruchu III, Klimontów pozostała dalej dwuczłonowa do samego końca jej istnienia. Obecnie nazwa ta jest dalej kontynuowana dla określenia rejonu odwadniania głębinowego CZOK.
Dla przypomnienia w obrębie Ruchu I i II ( Mortimer ) istniały 3 czynne poziomy: 350 m, 470 m, 550 m, w obrębie Ruchu III istniały poziomy 317m, 420m, 500m. Pomiędzy wyrobiskami poziomów 470 i 420 oraz 550 i 500 obu ruchów istniały połączenia kilkoma wyrobiskami pochyłymi (pochylniami ).
Po likwidacji Ruchu III istniał dostęp do kilku wyrobisk ( odcinek przekopu i wyrobiska przyszybowe ) na poziomie 420m Klimontowa poprzez pochylnię materiałową z poziomu 470m dla utrzymania obiegu wentylacyjnego do szybu Południowy.

2007 Kopalnia Pomorzany Olkusz

PostWysłany: 29 Lis 2007, 20:54
przez Pinus
Jest to jedna z bezpieczniejszych kopalń.
Około miesiąc temu miał tu miejsce tragiczny wypadek.
Zginoł gornik strzałowy.
A działo sie to tak - to jest relacja górników.
Na roznych sekcjach strzelania odbywają sie na koniec dniówki - wtedy kiedy górnicy kończą zmianę i zostaje ich tylko niewielu.
Ale jest sekcja w której pracuje bardzo mało osób. Tam miał miejsce wypadek.
Górnik podłaczył detonator i miał odejść w bezpieczne miejsce. Przechodząc koło operatora maszyny schował sie za ścianą.Operator tej maszyny widząc gdzie ten idzie myślał żę bedzie strzelał inną scianę, w zwiazku z tym tam gdzie stoi jest bezpieczny.Górnika strzałowego zgubiła rutyna. Zaplątał sie w gąszczu korytarzy. Schował sie za ściana którą miał wysadzać. Nieświadomy niebezpieczeństwa odpalił ładunki. Wybuch rozwalił ścianę wyrzucajać odłamki w jego kierunku - co w rezultacie spowodowało śmierć na miejscu. Natomiast operator maszyny doznał niewielkiego uszczerbku na zdrowiu.

PS. Moze troche pomyliłem nazewnictwo - ale w tej dziedzinie jestem zupełnym laikiem

PostWysłany: 30 Lis 2007, 10:09
przez Sławek
Wypadki śmiertelne w górnictwie w 2007 roku:

http://www.wug.gov.pl/index.php?statystyki/opisy_wypadkow

PostWysłany: 15 Mar 2008, 00:06
przez le_szek
Radkoww napisał(a):Dziś był na TVNie pilot serialu o Katastrofach Górniczych. Było o tąpnięciu na Wirku w 95 roku. W którejś części ma chyba być o Niwce.


http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,35019,5025718.html

Górnicy z Wieczorka wystąpią w odcinku o katastrofie sprzed dziesięciu lat w sosnowieckiej kopalni Niwka-Modrzejów. Zginęło wtedy siedem osób. Zdjęcia pod ziemią ze względów bezpieczeństwa będą kręcone w zabytkowej kopalni Guido w Zabrzu. Cechownia i szyby Wieczorka będą zaś udawały budynki Niwki-Modrzejowa, bo sosnowiecka kopalnia już nie istnieje. Ekipa filmowa będzie kręcić zdjęcia w Wieczorku już za miesiąc.W innych odcinkach tego serialu filmowcy chcą przedstawić m.in. tragiczną powódź z 1969 roku w kopalni Generał Zawadzki oraz katastrofę w kopalni Makoszowy z 1958 r. podczas której zginęło ponad 70 górników. Serial oparty jest na wspomnieniach świadków.


Ciekawe, kiedy emisja - no i gdzie będą na przykład kręcić odcinek o potopie w Dąbrowie...

PostWysłany: 15 Mar 2008, 08:54
przez luk
Dodam ze w sierpniu 54' na up. Danuta w jaworznie zginelo od kurzawki 18 górników. W tym mój dziadek.

PostWysłany: 15 Mar 2008, 13:08
przez le_szek
luk napisał(a):Dodam ze w sierpniu 54' na up. Danuta w jaworznie zginelo od kurzawki 18 górników. W tym mój dziadek.


Kiedyś o tym czytałem w "GW" http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,35055,2253774.html

Przez cztery dni górnicy kopalni Danuta w Jaworznie bezskutecznie ostrzegali kierownictwo zakładu o wdzierających się do chodników strużkach wody. Piątego dnia woda w ciągu kilku minut zalała wszystkie wyrobiska. Utonęło 18 ludzi
Kopalnia Danuta była częścią dąbrowskiej Komuny Paryskiej. Węgiel leżał tu tak płytko pod ziemią, że nie opłacało się kopać szybu. Górnicy schodzili do pracy pochyłym chodnikiem, tzw. upadową. Nieliczną kilkudziesięcioosobową załogę stanowili głównie młodzi ludzie, junacy z OHP. Wielu z nich przyjechało do Jaworzna z różnych stron Polski w poszukiwaniu lepszego życia.

26 sierpnia 1954 roku tuż po dziewiątej rano kopalnię zalała woda. Wdarła się z impetem i porywała wszystko i wszystkich na swojej drodze. Górnik Ludwik Guja, jeden z nielicznych, którzy ocaleli, uratował się tylko dlatego, że intuicja podpowiedziała mu, w którym kierunku ma biec. Stojącego tuż za nim kolegę pochłonął żywioł. Nawet na powierzchni widać było ślady po katastrofie. Naprzeciwko kościoła w Dąbrowie Narodowej, na drodze w stronę Katowic, powstał lej o dziesięciometrowej średnicy. Niewiele brakowało, a w zapadlisku pogrążyłby się wypełniony pasażerami autobus.

To była największa katastrofa w historii jaworznickiego górnictwa, ale ówczesne władze zrobiły wszystko, żeby jak najszybciej o niej zapomniano.

Zdaniem Stanisława Mikłasa, historyka amatora, który pół wieku temu był świadkiem wydarzeń, zrobiły tak nie bez powodu. Mikłas kilka lat temu rozmawiał z ostatnimi żyjącymi wtedy jeszcze górnikami z Danuty. Mówili mu, że przez ostatnie dni poprzedzające wypadek informowali swoich przełożonych o sączącej się cienkimi strużkami wodzie. Ostrzeżenia zbagatelizowano, ale odpowiedzialnych nigdy nie wskazano. Gdy już doszło do katastrofy, specjalna komisja górnicza stwierdziła, że zawiniła natura - wstrząsy tektoniczne w południowo-wschodniej części województwa. Na podstawie tej opinii prokuratura umorzyła śledztwo. Żeby wznowić wydobycie w Danucie, trzeba było najpierw wypompować spod ziemi wodę. Było jej tak dużo, że na powierzchni można by z niej utworzyć czterometrowej głębokości zbiornik o powierzchni zalewu Sosina. Udało się ją wypompować po 38 dniach i dopiero wtedy odnaleziono ostatnich zabitych podczas wypadku górników.

Poległych pochowano bez rozgłosu na koszt kopalni. Mogiły na miejscowym cmentarzu dobierano w taki sposób, żeby obok siebie leżało co najwyżej dwóch górników. W prasie nie wolno było pisać o katastrofie.

Pomimo takich środków władze nie uniknęły kłopotów. Większość ocalonych z katastrofy górników nie chciała wrócić do swojej kopalni, trzeba było zatrudnić na ich miejsce nowych. Dziesięć lat później Danutę zamknięto i wkrótce porosła laskiem.

W 50. rocznicę katastrofy władze Jaworzna ufundowały pamiątkową tablicę, a w miejscowym kościele pw. Matki Bożej Anielskiej odprawiono mszę.


W pamięci utkwiło mi oddzielne chowanie poległych, żeby nie zwracać uwagi na katastrofę.
Czy są jakieś ślady tej upadowej w tej chwili?

PostWysłany: 15 Mar 2008, 18:01
przez luk
Dzis po kopalni pozostal fundament wyciagu (na którym obcenie jest pomnik) oraz kilka budynków (prawdopodobnie warsztaty) które naleza do cieplowni i knajpy. Wlot wyrobiska znajdowal sie w miejscu gdzie stoi teraz blok.