"Na górze byłem krótko, nie mając w tym momencie pewnosci, czy to aby na pewno ona. Na wielu planach miasta zaznaczona jest tu zielona plama, a interesująca nas nazwa pojawia się na polach od strony Jelenia. W tym momencie wspomnę o kamieniołomach, które tu zauważyłem, chociaż skrywają się pod dość szczelną pokrywą roślin. Szereg tych wyrobisk jest stosunkowo niewielki, jak na kamieniołom. To mogą być wejścia do sztolni i szybików. W jednym miejscu za stosunkowo wąskim wyrobiskiem rozciąga się całkiem spory penetrowany w wielu kierunkach kamieniołom. Wlot do tej doliny zagradza rozgałęzina topola osika. Dlatego szereg osób przekracza ją w poprzek, o czym świadczy stosunkowo szeroki szlak, wydeptany przez przechodzących tędy ludzi. Można także przyjąć założenie, że to nie kamieniołom, tylko wyrobisko, którego strop się zawalił. Gdybym ja podejmował tu próby wydobycia surowców skalnych, to przede wszystkim poszerzyłbym gardziel w taki sposób, aby ułatwić sobie wywóz surowca (...) Poniechanie eksploatacji, o ile był to kamieniołom. mogło być spowodowane brakiem dostatecznej ilości dobrego kamienia. "
Piotr Grzegorek (fragment artykułu opublikowanego w lokalnej prasie)
Byliśmy dzisiaj z Luk-iem w tym miejscu.
Rudna Góra ulokowana na uboczu Jaworzna, o której istnieniu sam wiem od niedawna, okazała się kryć w sobie stare obiekty górnicze, związane z eksploatacją rud galeny.
Leżąc na terenie pagórów imielińskich, ukształtowanych głównie na wapieniach triasowych oraz dolomitach kruszconośnych, wydaje się w pewien sposób odcinać od krajobrazu pozostałych części miasta, ze względu na znaczne pofałdowanie terenu, oraz wiele sporych rozmiarów wapieni wystających tu i ówdzie z ziemi.
Podczas powierzchniowych oględzin (czynionych przy świetle latarek), natrafiliśmy na ślady obiektu ulokowanego na dnie doliny, pośród drzew. Na jednej linii z betonową, dość grubą płytą (przypominającą dekiel szybu), w odległości kilkadziesięciu metrów znajdowały się fundamenty obiektu, który w naszym mniemaniu mógłbyć początkiem sztolni. Przemawia za tym także fakt, że oba obiekty zdawał się łączyć spory garb.
Tyle udało nam się zwiedzić dzisiaj. Wkrótce, zapewne znowu się tam wybierzemy. Moze następnym razem, już przy świetle słońca, uda nam się lepiej podziwiać uroki naszej (nie mniej pięknej od sosnowieckiej - oczywiście) ziemi
Pozdrawiam