To będzie raczej taka mała "historia niewyjaśniona", ale może po latach i ona swoje wyjaśnienie znajdzie. Oto jeszcze na początku lat siedemdziesiątych w dzielnicy Dąbrowy Górniczej Legionowo na styku ulic Długiej, Buczka i 11 Listopada (wówczas Armii Ludowej) znajdował się pas nieużytkowanego terenu. O ile pamiętam zajmował go zupełnie zdziczały i bezpański sad wiśniowy. Mniej więcej w środku tego sadu zasłonięte drzewami tkwiły, nie wiedzieć skąd, dwa potężnych rozmiarów (wysokość około 4 metry) utwory skalne koloru ceglastego z czarnymi podbarwieniami. Miejsce to, jakkolwiek fascynowało mnie i moich kolegów (mieliśmy wówczas po 5 - 7 lat), to cieszyło się złą sławą z powodu koczujących tam nieraz pijaczków i odwiedziłem je tylko raz. Już w latach siedemdziesiątych ten teren został przeznaczony pod budownictwo jednorodzinne i przypuszczam, że nabywca działki jakoś musiał sobie poradzić z tymi głazami, bo wkrótce stanął tam budynek mieszkalny.
Czy ktoś z Was wie jak mogły znaleźć się w tym właśnie miejscu owe głazy, lub skąd pochodziły?