przez Doczu w 18 Lis 2007, 16:46
Ja pracowałem z milicjantem, który nieraz konwojował Marchwickiego z aresztu do sądu czy prokuratury. Z informacji tego milicjanta wynika, że Marchwicki został w to wrobiony. Najzwyczajniej milicji i ówczesnym władzom potrzebny był sukces, więc w myśl zasady"znajdźcie człowieka aparagraf się znajdzie" znaleziono kozła ofiarnego. Kiedyś długo własnie rozmawialiśmy na ten temat.