Najpiękniejszy hit obyczajowy przeżyłem w tamtym rejonie w 1981 roku. Daty pewnie bym nie pamiętał, gdyby nie pewne znaczące w tym roku zdarzenie. Małą grupką przyjaciół rozwaliliśmy się obozem w mirowskich skałkach i któregoś popołudnia naszła nas ochota na niewielką wódeczkę. Poszukiwanie tzw. meliny w Mirowie spełzło na niczym, ale od tubylców uzyskaliśmy informację, że w pobliskiej wiosce z pewnością kupimy alkohol
w związku z odwołaną tam zabawą. Ruszyliśmy przeto z kolegą Robertem we wskazanym kierunku. Wioska chyba nazywała się Zdów, albo Bzów i leżała na trasie do Bobolic. Doszliśmy tam pod wieczór. Już na wlocie piaszczystej drogi do wsi zauważyłem, że dzieje się tam coś niezwykłego. Wdłuż drogi, pod płotami stali, siedzieli, leżeli mieszkańcy wsi obficie racząc się alkoholem. Mężczyźni, kobiety, żołnierze na przepustkach, starzy i młodzi. Większość mocno pijana niezbyt życzliwym okiem zerkała w naszą stronę. Pamiętam jak mruknąłem do Roberta - "nie jest dobrze, gotowi nam tu jeszcze wpieprzyć". Chciałem się zaraz stamtąd wycofać, ale kolega przekonał mnie, żeby iść dalej i o dziwo, nie niepokojeni przez nikogo dobrnęliśmy na drugi koniec wsi. Po lewej stronie zobaczyłem dom z obrazem Matki Boskiej w oknie oświetlonym choinkowymi lampkami i zdjęciem papieża Jana Pawła II. Z tyłu chałupy na ganku, ostro szła sprzedaż gorzały wprost
z plastykowych kontenerów. Stanęliśmy w kolejce wraz z tubylcami i po kilku minutach bez problemu nabyliśmy dwie półlitrówki żytniej. Dorwawszy pożądany produkt czym prędzej opuściliśmy wieś kierując się spowrotem do Mirowa.
PS:
Zapyta ktoś może, czemu opisywane zdarzenie nazwałem na początku postu "obyczajowym hitem"? Wyjaśniam - planowana we wsi na ten wieczór zabawa, została odwołana z powodu zamachu na papieża.
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Taka to ot, ta nasza polska obyczajowość...