Pakosz napisał(a):Piotr, co w tym "obrazie" jest nazbyt wyidealizowane?
Co nie jest zgodne z prawdą?
Pakosz, nie zostawiłem tu po sobie stwierdzenia. Zostawiłem pytanie.
Wprawdzie zakończone wielokropkiem, ale jednak pytanie. Spóbuję odpowiedzieć skąd się ono w mojej głowie wzięło. Na tzw. kombatantów zawsze patrzyłem i będę nadal patrzył okiem cokolwiek podejrzliwym. Nie jest dla mnie szczególnie istotne jaką formację reprezentują. Jest jeden wspólny dla nich mianownik - to ludzie, którzy przeżyli wojnę. Wojnę, a więc w moim jej rozumieniu, stan który wyzwala w ludziach bardzo
rozmaite uczucia, a co za tym idzie, także działania. Pełne ich spektrum. Z pewnością jest w nim miejsce na poświęcenie, na odwagę, na oddanie sprawie, na wszystko to, co nazywasz Wartościami. Z drugiej strony jest także miejsce na zwierzęcy egoizm, brutalność niekiedy graniczącą z bandytyzmem, a może i od niego gorszą, miejsce na wszystko to, do czego człowieka który chce przeżyć, skłania instynkt samozachowawczy. Wojna, to na pewno nie ucieszne obrazki z "Żołnierza Polskiego", czy innego tam militarnego orgazmu w rodzaju "Polski Zbrojnej". Czy zauważyłeś Pakosz, że nawet w najbardziej spokojnych czasach z trudną rzeczywistością najlepiej radzą sobie brutalni i nie liczący się z nikim i niczym egoiści? Odnoszę wrażenie, że podczas konfliktów zbrojnych zjawisko to występuje z niepomiernie większym natężeniem. Dzisiaj żaden z kombatantów przyozdobionych po wojnie w Poświęcenie, Doznane Krzywdy i Cierpienia, w Wielkiego Ducha i takiż BLASK, w patos i wreszcie w Wartości nie opowie Ci Pakosz o tym, że zastrzelił niespecjalnie przeszkadzającego mu Niemca tylko dlatego, że potrzebne mu były jego buty i papierosy, nie przyzna się do tego, że obił chłopu mordę tylko za to, że ten nie dość skwapliwie postawił przed nim żarcie i bimber, a córkę w porę wygonił do sąsiadów. Nie opowie Ci też i o tym, że powierzoną mu ku obronie Wartości broń użył kiedyś do pospolitego rabunku, ani o tym ile razy skwapliwie wykorzystywał rozmaite okoliczności aby się zbytnio nie narażać. Nie opowie Ci o bardzo wielu takich zdarzeniach, bo pamięć każdego człowieka szybko wypiera wszelkiego rodzaju brudy. Brudy nieodłącznie związane właśnie z wojną. I prościej i łatwiej jest mówić o Poświęceniu, o Doznanej Krzywdzie, o Wielkim Duchu... Prościej jest przepasać się szarfą, stanąć pod pomnikiem tych którzy nie przeżyli i jeszcze choć raz (póki życia!), wczuć się w swoją Wielkość...